Kiedy zobaczyłam ten przepis Marty Gessler w Wysokich Obcasach wiedziałam, że muszę go spróbować! Sposób przygotowania ciasta jest zaskakujący, ale nie zawiodłam się. Takie kruche będzie gościć w mojej kuchni na równi z tym tradycyjnym, szczególnie gdy nie będzie czasu na chłodzenie :)
Składniki: (przygotowałam ciasto z podwójnej porcji na okrągłą blaszkę o średnicy spodu 24 cm)
ciasto:
- 180 g masła pokrojonego w kostkę
- 6 łyżek wody
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżki oleju arachidowego
- 300 g mąki
- szczypta soli
- 500 ml mleka
- 6 żółtek
- 140 g cukru pudru
- 40 g mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 6-7 moreli
- parę łyżek cukru pudru do posypania
Wykonanie:
- Piekarnik nagrzewamy do 200 stopni.
- W żaroodpornej misce lub głębokim naczyniu żaroodpornym umieszczamy masło, wodę, cukier i olej.
- Pieczemy, aż masło zacznie robić się brązowe na brzegach (około 15 minut).
- Wyjmujemy naczynie, dodajemy mąkę i sól i drewnianą łyżką energicznie mieszamy (powstanie coś na kształt zasmażki, a potem kula ciasta).
- Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia.
- Jeszcze gorące ciasto (lub przestudzone tylko na tyle, żeby nie parzyło w ręce) dzielimy na 3 części. 2/3 rozsmarowujemy równomiernie na blaszce (najlepiej ręką), 1/3 zostawiamy na kruszonkę. Ciasto na blaszce nakłuwamy i wkładamy do piekarnika (nadal rozgrzanego do 200 stopni) na 15 minut (lub do czasu, aż zacznie się rumienić).
- Po tym czasie spód wyjmujemy i studzimy.
- Przygotowujemy krem: morele zalewamy wrzątkiem, potem studzimy pod zimną wodą i obieramy ze skóry, przekrawamy na pół i usuwamy pestki.
- Żółtka ubijamy z cukrem i wanilią, aż zrobią się białe. Mleko gotujemy i wrzące powoli wlewamy do żółtek z cukrem (cały czas mieszając), aż masa zgęstnieje. Masę przekładamy do garnka i gotujemy jeszcze chwilę, aż pojawią się bąbelki. Chwilę studzimy.
- Na upieczonym spodzie rozsmarowujemy krem, na to układamy połówki moreli i na wierzch kruszymy pozostałe ciasto. Pieczemy 15 minut w 200 stopniach.
- Po upieczeniu albo nie mogąc się doczekać od razu spożywamy (jak ja za pierwszym razem: wtedy liczmy się z tym że kawałki nie będą zbyt estetyczne wyglądać bo masa budyniowa jest ciepła i półpłynna oraz z tym, że ciasto może zniknąć w ciągu 5 minut) lub dokładnie studzimy i najlepiej chłodzimy w lodówce i dopiero wtedy posypujemy cukrem pudrem i kroimy (tak wzorcowo postąpiłam za drugim razem ;)).
Smacznego!
świetnie wygląda :)))
OdpowiedzUsuńi pewnie cudownie pachnie... mmm!
OdpowiedzUsuńFaktycznie nowatorski sposob robienia ciasta! Az sie prosi, by wyprobowac.
OdpowiedzUsuńBardzo intrygujące to ciasto. Rzadko robię tarty, właśnie dlatego, że nie lubię robić kruchego ciasta. To na pewno wypróbuję :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńsmakowicie wygląda, ładne apetyczne zdjęcie
OdpowiedzUsuńAle pychota! Chętnie bym teraz takie ciacho zjadła.
OdpowiedzUsuńPiękna i pyszna tarta! Najwyższa pora korzystać z dobrodziejstw lata i pysznych polskich moreli!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
o ja cię... wygląda przecudnie.
OdpowiedzUsuńpoezja!
OdpowiedzUsuń